niedziela, 1 stycznia 2017

Mężowie naszych koleżanek

W piatek po południu na moim komunikatorze wyświetliło się, o, takie coś:


Jak raz, nic ciekawego nie robiliśmy. W sylwestra mieliśmy niańczyć swoje dzieci i chrześnicę Małżona, której zacni Rodzice szli witać nowy rok, ale biedulka się rozchorowała i dosłownie w ostatniej chwili zostaliśmy zwolnieni z pracy.

Uradziliśmy więc z Małżonem, że skoro oni lubią nas, a my ich, to idziemy, gdzie nas proszą.
Najpierw jednak należy obgadać konkrety:

Ja: No hej, co tam u was z sylwestrem?
Koleżanka: A nic. A co?
J: Podobno gości wam brakuje.
K: ... (ostrożnie, półgłosem) A chcecie wpaść?
J: No skoro tak ładnie prosicie, to jasne, że tak. Z dzieciskami będziemy. Dzięki!!
K: Noooooo ok.
J: Słuchaj, co mam do jedzenia przygotować?
K: Nie wiem, w sumie nie myślałam jeszcze...
J: To ja ci powiem jak. Ty przygotuj ciepłe posiłki, może pałeczki z kurczaka, bo to bez sensu, żebym je z domu wiozła. Wystygną i w ogóle. Ja zrobię dwie sałatki i przywiozę parówki i ciasto francuskie, to dzieciaki będą miały fun. Mam szampan pikolo, to też wezmę. Jej, ale fajnie, bo w sumie mieliśmy siedzieć sami, ale skoro Twój Mąż nas zaprosił....
K: Zaraz! Mój Mąż was zaprosił?
J: No a jak?!
K: ... (ciężkie westchnięcie)
J: Nic nie wiedziałaś???
K: Nie. Nic mi nie mówił.
J: O ja pierpapier, słuchaj, ale wiocha, akcja odwołana, myślałam, że wy oboje... także tego ... innym razem ...
K: NIE!!! Przyjeżdżajcie! Moim mężem się nie przejmuj, u nas to normalne.

- Hehe - zarechotał Małżon - ty weź jeszcze do niego napisz, bo może się rozmyślił... hehe
Maszyna była już jednak rozpędzona i nie do zatrzymania.

Wcisnęłam się (dosłownie) w kreację sylwestrową, walnęłam barana na głowie, makijaż na oko, pokazałam się Małżonowi,


który obrzucił szybkim wzrokiem mnie oraz Pierworodną i zawyrokował:
- Zuzia lepiej wygląda.

Tja...
Nie ukrywam, że po przyjeździe najpierw zerknęlam na Pana Domu, żeby sprawdzić czy mu żona zrobiła z tyłka jesień średniowiecza na okoliczność zaproszenia dwójki dorosłych, dwójki dzieci, z noclegiem i listą potraw do wykonania na cito, o lataniu na szmacie nie wspominając.

Miło wiedzieć, że mężowie moich koleżanek potrafią być równie nieobliczalni jak mój własny.


Do siego Roku życzymy Wam z boskim Leo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty