Tak więc Zuzia się kolonizuje, a nasz Człowiek w najbliższym otoczeniu donosi:
Rozmowa telefoniczna z Zuzią:
- I co dzisiaj ciekawego robiliście?
- Spacerowaliśmy.
- Gdzie?
- Do miasta.
- Ładne to miasto?
- Nie.
- A coś fajnego widziałaś?
- Nie.
- Na pewno?
- Tak.
- To w sumie lipna ta kolonia.
- NIE! Jest superfajnie! O, mamo, bo zapomniałam ci powiedzieć, że w muzeum figur woskowych byliśmy!
- No coś takiego! I jak było?
- Fajnie.
I tak całe osiem minut.
Oprócz tego Zuzia zakupiła: długopis ze swoim imieniem, spinner, klejącą plastelinę i saszetę w kwiaty.
Z żalem odnotowuję, iż nie nabyła jeszcze magnesu na lodówkę, buteleczki z bursztynem ani nawet okazjonalnej poduszki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby ta rozmowa, gdyby była prowadzona w porządnym, konserwatywnym domu, którego mieszkańcy żyją zgodnie z trady...
-
Po co mamy mają dzieci? Żeby być dla nich wredne! Po co ja się narodziłam z Babi? Bo już wtedy przewidziałam, że w 2009 roku urodzę córkę, ...
-
15 lat temu, kiedy zamieszkaliśmy z Małżonem w jednym mieszkaniu, Teściowie sprawili nam pierwszy prezent do domu - deskę do prasowania. Ni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz