Oto Dziki/Dżipi (ma lekką wadę wymowy trudno go zrozumieć).
Gumowe autko.
Gaduła taka.
- Cześć! Hi hi hi! Naciśnij pilot i wyruszymy na poszukiwanie przygody! Prowadź mnie, gdzie chcesz! Naciśnij klawisz! Hi hi łaskoczesz mnie! Tooooooooorrr! Bi biiiiip! Hy hy hy!
Wszystko to rozentuzjazmowanym głosem gościa, który przedawkował kofeinę ciumkając cukierki kopiko.
Mieszałam właśnie w garach, kiedy Dziki Dżipi wjechał do kuchni popychany rączką Krzysia.
- Hi hi hi gdzie jedziemy? - zaintonował podjaranym tonem.
- Gówno tam jedziemy - odparł Krzyś - właśnie dojechaliśmy.
Jest coś pięknego w prostocie tego przekazu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby ta rozmowa, gdyby była prowadzona w porządnym, konserwatywnym domu, którego mieszkańcy żyją zgodnie z trady...
-
Po co mamy mają dzieci? Żeby być dla nich wredne! Po co ja się narodziłam z Babi? Bo już wtedy przewidziałam, że w 2009 roku urodzę córkę, ...
-
15 lat temu, kiedy zamieszkaliśmy z Małżonem w jednym mieszkaniu, Teściowie sprawili nam pierwszy prezent do domu - deskę do prasowania. Ni...
gdzieś zasłyszał pewnie.....tylko hmm...gdzie?
OdpowiedzUsuńNo chyba mnie nie podejrzewasz????
OdpowiedzUsuń