Proroczo sobie napisałam. Nie ma co.
Więc dziś na wątrobie leży mi tak:
1) Obiecana kasa za pracę nie nadejdzie, gdyż wystąpiły pewne okoliczności, które nas niepokoją, więc my musimy zweryfikować i wiecie, rozumiecie, możecie czekać cierpliwie, aż wam pokażemy faka.
2) Zamówiony strój na bal karnawałowy nadejdzie albo nie nadejdzie, w sumie kto to wie, gdyż, ponieważ, bo pani w sklepie allegrowym rękawy se przy robocie urywa pakując stroje na bale, ponaglana przez rozhisteryzowanych rodziców. Ponadto jest sama w swoim fachu, ma negatywne opinie na allegro, co poczytuje za wysoce niefortunną niesprawiedliwość. No, ale w podsumowaniu swojego maila, wyraża zapewnienie, iż jest mega-solidnie-uczciwą firmą i mam nie panikować, bo strój dojdzie. Jak ona go spakuje, ma się rozumieć, a poczta polska raczy go dostarczyć pendolino.
3) Jutro trudny i stresujący dzień, aż gęsia skórka przechodzi.
Normalnie jestem osobą empatyczną i staram się wczuć w sytuację ludu wykonującego dla mnie pewną uprzejmość, ale są takie momenty, gdy mam ochotę zakrzyknąć: "a co MNIE, do kury nędzy, obchodzi wasze położenie??? Dawać mi tu zaraz kasę albo towar!!!"
Bo wtedy też tak było. Prawie zapuściliśmy korzenie czekając na tego francowatego kebaba, aż w końcu doprowadzona do szału polazłam do lady obadać sprawę.
- No - pytam kulturalnie - to gdzie ten kebab? I frytki?
Pan pogmerał w kajeciku, przerzucił parę kartek i zawyrokował:
- A to ja nie wiem, bo zamówienie robi Ania.
Naiwność tej wypowiedzi, połączona z blaskiem szczerości w oczach tego, jak mniemam, studenta, zapieprzającego nad Bałtykiem w wakacje, za najniższą krajową, wprawiła mnie w osłupienie. Przez chwilę trawiłam wiadomość.
- A mógłby pan - zapytałam poufale - dowiedzieć się, gdzie jest Ania?
(I czemu jej nie ma na stanowisku pracy?)
Chłopiec rozjaśnił się i gdzieś pobiegł.
- Jest na zapleczu! - powiedział z zadowoleniem po powrocie
- Cudownie - powiedziałam - bo przecież mogłaby zaginąć. No to co, to nie przeszkadzam. Czekam dalej na Anię. I kebaba.
- Super - odrzekł ucieszony.
A tam, zaraz tam super.
Mega jest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby ta rozmowa, gdyby była prowadzona w porządnym, konserwatywnym domu, którego mieszkańcy żyją zgodnie z trady...
-
15 lat temu, kiedy zamieszkaliśmy z Małżonem w jednym mieszkaniu, Teściowie sprawili nam pierwszy prezent do domu - deskę do prasowania. Ni...
-
To się w głowie nie mieści, ile człowiek się musi namęczyć, zanim wyprowadzi dziecko na ludzi! - Zuzia, zagramy w cztery paszporty? - zaga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz